Posiadająca zdolności parapsychologiczne opona samochodowa obsesyjnie
podąża za kobietą, pozbawiając życia każdego, kto stanie jej na drodze.
Na początku filmu znudzeni swoim życiem widzowie oglądają oponę. Nie
wyróżnia się ona niczym specjalnym, czasem jedynie sobie telekinezuje.
Opona zakochuje się i podgląda swoją wybrankę pod prysznicem przez otwarte drzwi. Potem ogląda sobie w domu ukochanej podczas jej snu program, w którym uczą tańczyć.
Nasz bohater nie może spełnić swojego marzenia. W ramach wyładowania
zabija niejaką Martinę i przez dręczące wyrzuty sumienia postanawia
utopić się w basenie.
W międzyczasie, żeby zapchać czymś czas, mamy rozmowę księgowego z
policjantem, którzy chcą przejąć władzę nad światem i zabijają widzów
zatrutym indykiem. Niestety dziadek na wózku nie skosztował potrawy, bo
zawiera zbyt dużo cholesterolu. Samobójstwo nie udaje się oponie.
Myśląc, że to wina księgowego, telekinezuje i morduje domniemanego
sprawcę. Policjant wysyła człowieka, żeby otruł jedynego widza, który
przeżył. Nie grzeszy inteligencją i sam zjada indyka. Umierając, wydaje
odgłosy jak podczas stosunku. Opona podróżuje bez celu po mieście przy akompaniamencie
radosnej muzyczki. Widząc swoją rodzinę, którą złośliwi policjanci
palą, postanawia się zemścić. Od teraz bez skrupułów zabija ludzi na
ulicy, w sklepach, a nawet w łazience.
Policjant i ukochana głównego bohatera chcą go zniszczyć i sprawić,
żeby mieszkańcy powróci do swojego cukierkowego życia. W tym celu
zostaje skonstruowany manekin z dynamitem, którego głowa zostaje
rozwalona bez żadnego wybuchu. Zdenerwowany policjant strzela i zabija
oponę. Ta przejmuje ciało roweru. Zabiera ze sobą pozostałą przy życiu
rodzinę, a potem razem jadą ku zachodzącemu słońcu, siejąc postrach na drodze. Wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Jak dotąd nikt nie ustalił, dlaczego film odniósł sukces. Powodów
może być wiele. Prawdopodobnie widzowie nie wiedzieli o co chodzi i
postanowili wybrać się do kina jeszcze raz. Niestety za drugim razem
też nie rozumieli głębi i bezmyślnie wpatrywali się w ekran jedząc
popcorn i popijając colą,
ewentualnie zasypiali podczas seansu. Poszli więc po raz trzeci i
stwierdzili jednak, że film jest do dupy. Po pierwszym pokazie w Cannes
zdobył tytuł hitu, oglądający pewnie odsypiali na nim zarwaną przy Tibii nockę i żeby nie było wstydu, jednoznacznie uznali, że film o oponie jest niepowtarzalnym arcydziełem kinematografii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz